Ilu studentów, tyle strategii zdawania egzaminu. Sporo zależy również od tego, z jakiego typu konstrukcją sprawdzianu mamy do czynienia. W szkole podstawowej i w liceum wszystko jest w miarę proste.

Z góry wiadomo, że niemal każdy sprawdzian wygląda tak samo – ma formę pisemną, otrzymujemy zagadnienia i musimy na pytania wyczerpująco odpowiedzieć. Jeśli chodzi o studia wyższe, sytuacja jest inna. Każdy wykładowca ma swobodę w zakresie konstruowania egzaminów, więc za każdym razem można się spodziewać czegoś innego.

Jedni preferują testy wielokrotnego wyboru, inni egzaminy pisemne z losowanymi pytaniami, jeszcze inni każą się szeroko rozpisywać na tematy o sporej objętości. Nie ma reguły, ale są patenty na skuteczną naukę. Do cenionych i wypróbowanych strategii należy z całą pewnością uczenie się na ostatnią chwilę.

Czasami jest ono koniecznością w podbramkowej sytuacji i może świadczyć o niefrasobliwości studenta, ale może być dokładnie przeciwnie. Niektórym nawet młodym osobom informacje uciekają z głowy dość szybko, dlatego opłaca się im przyswajać materiał dzień przed egzaminem, a czasami kilka godzin przed jego rozpoczęciem. Ma tu zadziałać efekt świeżości – to, co bardzo niedawno czytaliśmy będzie lepiej zadomowione w naszych głowach.

Choć nie u wszystkich się to sprawdza, opcja jest całkiem rozpowszechniona. Wydaje się jednak, że nauka „na gorąco” jest dobra głównie w przypadku stosunkowo prostych informacji, o niskim poziomie skomplikowania. Bardziej złożone wiadomości potrzebują więcej czasu na przetrawienie i zrozumienie.