Będąc studentami (byłymi lub obecnymi) znamy zapewne kultową frazę „zakuć, zdać, zapomnieć”. Zdecydowanie brakuje w niej jeszcze jednego „z”, mianowicie – zrozumieć. To, że jakąś informację opanujemy pamięciowo i będziemy w stanie ją słownie bądź pisemnie zreferować absolutnie nie oznacza, że rozumiemy, o co w niej chodzi. Tymczasem właśnie zrozumienie pozwala nam zachować wiedzę w pamięci na dłużej.

W innym razie staje się ona jedynie obowiązkiem do odbębnienia, który wypiera się z umysłu zaraz po zaliczonym teście lub zdanym egzaminie. Dlaczego niektórym z nas rozumienie treści sprawia taki kłopot? Czy jako ludzie jesteśmy w tym zakresie jakoś ograniczeni? Nic z tych rzeczy. Wszak nasz mózg potrafi nieskończenie wiele, zatem w czym problem? Czasami kłopoty z rozumieniem wiadomości mają związek ze zjawiskiem tak zwanego wtórnego analfabetyzmu. Za tym terminem kryje się stan, w którym odróżniamy poszczególne słowa i ich znaczenie, jesteśmy w stanie dokładnie odczytać dowolną partię tekstu, ale nie umiemy wyciągać z nich odpowiednich wniosków.

Co zatem zrobić, aby sytuacja wyglądała lepiej? Kluczem do każdego społecznego problemu jest profilaktyka. W polskich realiach zastępy wtórnych analfabetów często produkuje szkoła, która skupiona na strategiach rozwiązywania testów zapomina uczyć dzieci i młodzież rozumienia treści. Później te braki ciężko jest nadrobić. Stąd chyba pozostaje apelować do władz oświatowych, aby poszły po rozum do głowy i odrzuciły testologię na rzecz prawdziwej edukacji.

Takiej, która angażuje umysł i wrodzoną kreatywność, pobudza pamięć, a nie zamyka w ciasnych ramach ograniczonego systemu.